Aby nie denerwować siebie samą oraz tych z państwa, którzy też mieszkacie w Irlandii i pewnie nie raz spotkaliście się z tutejszą służbą zdrowia, podam tylko jeden, najświeższy przykład. Potrzebna wizyta u okulisty – pierwsza w życiu. Najpierw szukałam polecanego okulisty na własną rękę – w pracy na wewnętrznym grapevine prosiłam o poradę. Zostali mi poleceni okuliści w Dublinie, Galway i Castlebar. Dodatkowo polecono mi, żebym poszła prywatnie bo na państwową wizytę będę długo czekać. Jednak, żeby przechytrzyć system poradzono mi abym poprosiła GP (lekarz pierwszego kontaktu) o dwa skierowania : jedno na prywatną, drugie na państwową wizytę. Tłumaczono mi, że dzięki temu zapłacę tylko za pierwszą wizytę a kolejne będą państwowe tyle że szybciej dojdą so skutku jako już dla stałego pacjenta. Wybrałam się więc do GP po to skierowanie. Bez skierowania tutaj ani rusz, nawet prywatnie. Powiedziałam do którego lekarza chcę iść. GP zgodnie z moim życzeniem wypisał dwa skierowania. Powiedział, że państwowe on sam wyśle a na prywatną wizytę mam dzwonić i się umówić osobicie. Tak też zrobiłam. To było w czerwcu. Prywatną wizytę mam 19 października….. Dziś natomiast pocztą przyszło potwierdzenie państwowej wizyty… 5 lipca 2013…
Przykładów takich mam więcej ale ręce na klawiaturze mi się załamują na same wspomnienia więc i pisać nie da rady. Jedno wiem, od czasu zamieszkania w Irlandii przestałam narzekać na polską służbę zdrowia 🙂
Moze Cie tez zainteresowac | ||
![]() |
![]() |
![]() |
Todi | Muzeum transportu | Solniczka pieprzniczka |
Sprobuj jeszcze royal eye and ear hospital w dublinie. Tez mialem przygode i opisalem u siebie na blogu http://bujko.net/blog/2011/08/19/1313745180000.html
dzięki wielkie 🙂
Mnie najbardziej zdziwiło to, że kiedy chcę u optyka kupić soczewki kontaktowe dla syna to on mówi, że najpierw go musi zbadać. Miesięczne soczewki I mean. Na plus wyszło mi, że jak zadzwoniłem do swojego GP a on miał lancz to jego automatyczna sekretarka powiedziała mi, gdzie mam szukać pomocy w porze lanczu mojego GP.
z soczewkami i badaniem to już słyszałam. Mój GP nie ma takiej automatycznej sekretarki, ma za to prawdziwą, która wydaje się ciągle poirytowana (jak nie Irlandka) 🙂
Może oni są tacy gościnni, że dostosowali swoją służbę do naszych przyzwyczajeń?
😉
A nawet udoskonalili…
oj, udoskonalają cały czas. Ale z nas “szczęściarze” 😉
Zaskoczę Cię i powiem, że na prześwietlenie płuc poszedłem od ręki z córką na A&E z listem od GP. Nic nie płaciliśmy a czekałem może 2h. Zdziwiło mnie to baaaaardzo
no to miałeś niesamowite szczęście 🙂
Jej, straszne to, o czym piszesz. To moje polskie doświadczenia to jak raj. Ja do okulisty państwowo chodziłam kilka late temu. Na upartego można było przyjść o 5 rano i się zapisać na dzień, w którym się przyszło. Inna sprawa to znajomości, które “zawsze cię zapiszą”. Co prawda czekało się do 15 na swoją kolej, ale Ok. A jak miałam roczną wizytą kontrolną to zapisywałam się z wyprzedzeniem 3 lub 4 miesięcy, aby mieć na 100% miejsce w kolejce. W salonie optycznym, gdzie kupuję soczewki jest też okulista, który na życzenie bada wzrok (i pomaga przy założeniu pierwszych soczewek). Nie wiem jak jest w innych salonach, ale w Paris Optique w Warszawie jest to za free.
Alicjo jest o wiele więcej i mrożących krew w żyłach. Na bloga wybrałam najbardziej lajtową, pozostałe są bardziej osobiste. Może kiedyś na kawie opowiem.. 🙂 Pozdrawiam