Tytuł posta zaczerpnięty z książki “Dubliners” Jamesa Joyca. Osoby mieszkające w Cork często mówiąc o Dublinie też charakteryzują go w ten sposób (dirty Dublin). Odwieczna konkurencją pomiędzy Cork a Dublinem jest ogólnie dobrze znana i parodiowana. A doprowadza do tego, że mieszkając na wyspie uwielbia się albo Guinnessa albo Beamish – nie można jednego i drugiego. Corkowicze (czyli w oryginale Corkonians) uważają, że tak naprawdę Cork jest prawdziwą stolicą Irlandii, przede wszystkim z powodu roli jaką Cork odegrał w czasie wojny domowej. Choć nie chodzi tylko o Dublin, Corkowicze spoglądają z góry na wszystkich, którzy nie są z Cork. Przypomina mi się przy okazji zasłyszany kiedyś dowcip: “pewien Corkowicz miał manię niższości…wydawało mu się że jest taki sam jak wszyscy inni”. (czy to wszystko nie przypomina Państwu “działań na linii” Kraków – Warszawa ? 🙂 )
Ale do rzeczy, chciałam powiedzieć krótko, że powszechnie wiadomo, że Irlandia piękna jest! Dublin nie oszołamia pięknością ale ma wiele zalet i mogę śmiało powiedzieć, że w pewnym stopniu kocham to miejsce. Ale nie takim uczuciem przez różowe okulary..znam dobrze jego wady. Tą najgorszą z nich przedstawiam w kilku odsłonach poniżej.
PS. Proszę nie przestraszcie się, tak wyglądają tylko niektóre dzielnice
PS 2. Zdjęcia nie są mojego autorstwa, ale złowione w sieci sieci 🙂
Niektore miejsca w Dublinie faktycznie strasza.. ale na szczescie jest tez mnostwo takich ktore zachwycaja.. osobiscie uwielbiam Dublin i tesknie za nim. A gdyby przyszlo mi znow tam mieszkac to nie mialabym nic przeciwko 🙂
czasem oprócz achów i ochów warto też pokazać ciemną stronę mocy 🙂
PS. Witaj…czy mogę zapytać o Twoje doświadczenia po powrocie? Tzn jak się zaadaptowałaś na nowo w Polsce?
Chyba nie ma idealnego miasta!!Mój ukochany Kraków ma tysiące takich miejsc.
ha! I właśnie o to chyba chodzi żeby kochać nie za coś, ale pomimo czegoś 🙂
Pozdrawiam
hej.. heh niby proste pytanie, ale to dosc dluga historia i ciezko mi odpowiedziec, no ale tak po krotce.. w porownaniu do zycia w polsce, w irlandii bylam tylko ‘chwile’ wiec po powrocie do pl skonczylam studia i zmienilam prace, a tym samym rozpoczelam nowy rozdzial zycia.. i to chyba wlasnie mi pomoglo.. i mimo, ze sie w pracy spelniam to nie ma dnia, zebym nie myslala o ire. tutaj brakuje mi tej zieleni, kolorowych drzwi w budynkach i uprzejmosci ludzi choc wiem, ze to nie zawsze standard tam.. ale wpadam od czasu do czasu do dublina na jakis weekend / kilka dni i na razie jest ok:)
a Ty od dawna jestes w irlandii? jak Ci sie tam zycie ulozylo?
z tą zielenią to pozwolę się nie zgodzić – w Polsce jej więcj – co prawda sezonowo ale za to ile! tego mi brakuje, tych drzew, lasów itp
Ja w Irlandii jestem niecałe 5 lat już, a moze w sumie dopiero…Czasem wydaje się jakby to bylo wczoraj a czasem jakbym tu była od zawsze, że to mój ojczysty kraj. Ogólnie układa mi się tu bardzo dobrze – ja pracowałam w Polsce więc mam porównanie. Pozdrawiam
…trafiłam przez blog Piotra;-) Łaknę info o E. Męski punkt widzenia już znam…wpadnę czasem;-) by poczytać i pogadać…;-)
jak miło.. witaj! Hmm w sumie to aż nie wiem jak w praktyce wygląda mój kobiecy punkt widzenia w zderzeniu z widzeniem Piotra 🙂
Jestem ciekawa Twych wniosków… Zapraszam i pozdrawiam bardzo deszczowo właśnie
Każde miasto ma swoje ciemne zaułki (Cork, Dublin, Galway itd.) i czy to jest Irlandia czy inne państwo – wszędzie znajdzie się jakieś ,,Ballymun” – w Dublinie pewnie jest tego najwięcej z racji gabarytów.
tak wiem, tylko w Dublinie to ciut więcj niż tylko ciemne zaułki – to całe wielkei dzielnice czesto. I jednak trochę egzotyczne dla nas Polaków, bo strzelania do sąsiadów w ogródku czy wojny gangów narkotykowych to dla nas wciąż nowość. 🙂
mnie sie podobaja wszystkie powyzsze miejsca :d
jedyna brzydota Dublina to dzielnice zafajdane identycznymi domkami, idiotycznie poprowadzone drogi często wymuszające okrążanie całego osiedla i naćpani ludzie w szarych dresach.
cała reszta jest w pytę, bardzo lubię Dublin 🙂
eeee to piękno cul de saców… stworzonych dla ludzi jeżdzących samochodem a nie chodzących z buta. 🙂
a jednak dostrzegam w tych zdjeciach piekno…
niektóre zdjęcia są piękne..ale czy same te miejsca? Może..
nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię takie “tyły” miasta, miejsca w które nocą nie zaglądaj…
rozumiem Cię jak najbardziej. Grzeczne, uczesane miejsca nie są tak ciekawe..