W Irlandii wiosna zaczyna się oficjalnie 1 lutego. Ja tego wiosną nie nazwę, zresztą może coś co jest tutaj zwane latem, ja nazwałabym wczesną wiosną.
No to gdzie można się zagrzać czekając na ocieplenie? Może by tak wybrać się do ogrodów botanicznych w Dublinie? Tam w szklarniach jest po prostu gorąco. Jeśli do tego przez szyby wpada słońce z zewnątrz, możemy poczuć się jak na wczasach gdzieś na egzotycznej a nie deszczowej wyspie.
Ja póki co idę się dalej hibernować, najlepiej znów w ogrodach botanicznych…
Moze Cie tez zainteresowac | ||
![]() |
![]() |
|
W łóżku z Irlandczykiem | The Custom House | Slainte – na zdrowie |
…może i nie widać Kasiu, ale sama świadomość…to dużo 😉 Dla mnie klimat irlandzki jest wprost…idealny;-) Tam z wiosny…można się cieszyć bo tej radości nie psuje myśl,że za chwilę będą…upały, duchota i burze;-) a z jesieni…bo nie zasypie po dach i nie zmrozi na kość;-))) A deszczyk i wiaterek ?…lubię;-) I znam powiedzenie…wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma…a mimo to…
pozdrawiam ze słonecznego dzisiaj Wrocławia;-)
ja tam jednak wolałam i wciąż wolę polski klimat. Mogę dzień zaplanować szczególnie jeśli chcę go spędzić na wolnym powietrzu. A nie wychodząc z domu rano na cały dzień mam cały dodatkowy osprzęt i torby…bo zaraz będzie padać, wiać, zimno, ciepło…(niepotrzebne skreślić)
Zamieńmy się Renata – tak co miesiąc na miesiąc 😉
PS. U nas też słońce tylko bardzo wieje….
Mialaś lepszy pomysł niż ja – ja po palmiarniach chodziłam latem – z deszczu pod rynnę…
tu Peonio też można latem….aby się ogrzać. A tak na serio, to często chodzę do ogrodów botanicznych w Dublinie, żeby się właśnie zagrzać gdy długa zima lub wiosna nijaka i na dodatek jakie wielkie ciacha w ich kafeterii dają! 😉
Kiedyś też pójdę. Wciąż mam apetyt na Ultima Thule…
-tu wraca śnieg;-)
zazdroszczę…ale tylko ciut 😉
no, jak sypną żonkile a po nich tulipciochy a równolegle jeszcze cały świat roślin których nazw nie znam, to jest tam przecudnie… i czekoladowy torcik na deser, mmmm….. idę spać, przyśni mi się nadjeżdżająca dziewiętnastka 🙂
chciałam sprawdzić trasę tej 19…i rzeczywiście, chyba już teraz może Ci się tylko przyśnić…
http://www.votemcauliffe.com/2011/08/dublin-bus-replace-routes-19-and-19a.html
no dobra, to niech bedzie 83 – fajnie bylo na wschodnim Finglasie, w okolicach babci lidera U2, bo te dwa autobki mialy tak ustawione trasy, ze jadac do centrum 19 jechala w jego strone a 83 fizycznie jechalo w przeciwna, przez pewien czas, takie tam, wspominki ze spacerow do Bot. G. pod piramidalna siedziba meteorologow
ależ Ty masz pamięć. W trakcie najbliższych odwiedzin w Dublinie przejedziesz się sentymentalnie 83? 😉
no ba, przeciez 140 byloby zbyt latwo ;P
zostaja w mozgu smieci przydatne do zycia w miejscu ktore opuscilem, z jedne strony magazynuje zbyteczne wiadomosci i tez lekko zamglone bo juz nie pamietam z ktorej strony na Howth dojezdzaja 31, 32 i jeszcze kurs z Xem; z drugiej strony pewnie tyle sie pozmienialo ze dzis postawiny na okonelu znow bylbym analfabeta miejskim – na przykladzie dziewiętnastki ;P
ps. poza tym przysnila mi sie dziewietnastka i bylo bardzo milo 😉
byłam tam prawie 8 lat temu, bardzo mi się podobało 🙂
jedno z azylii Dublina 🙂
Oj , zapachniało wiosną!
A ja ciągle..w górach 😉
dziś to już bardzo wiosennie było…i zauważyłam pierwsze narcyzy! 🙂
Kasiu, gdzieś znikają moje komentarze…:(
egzotycznie i pieknie! Ja jestem z tych cieplolubnych, snieg tez lubie jednak…ale w gorach..na wczesach 😉 Tak rekreacyjnie.. Zieleni Tobie zazdroszcze, bo tu jej malo i z pewnoscia nie latem 😉 Ale mojego slonca nie oddam! O nie 🙂
jakby tak można połączyć Twoje słońce z moją zielenią 🙂
świetne 🙂
na żywo jeszcze świetniejsze. Zapraszam do Dublina 🙂
z pewnością rozważę tą kwestię nie jeden raz 🙂
świetnie!