Parking na którym można zostawić samochód aby pójść podziwiać pozostałości Clontuskert Abbey łatwo przegapić. Bo jak inaczej gdy wygląda jak zwykły wjazd na posesję rolniczą na której stoją monstrualnej wielkości jakieś pojazdy rolnicze w tym olbrzymi traktor (jedyne co potrafiłam nazwać)/ Pan rolnik słuchając radia coś tam sobie naprawiał lub konserwował. Nawet nas nie zauważył. Zaparkowaliśmy więc i udaliśmy się dróżką polną podążając za strzałką w kierunku ruin zakonu. Trzeba było się bardzo skupić na drodze gdyż pełna była ona krowich placków…
Szybko trudy pokonania drogi minowej zostały nam wynagrodzone, nie tylko dotarliśmy w świeżym stanie na miejsce, ale też było co podziwiać. Niepozorne, nieznane zbytnio ruinki robiły wrażenie. Budynki powstały podobno w XII wieku i zostały założone przez Turlougha O’Connor – króla Connaught, prawdopodobnie w miejscu gdzie kiedyś znajdował się zakon założony w IX wieku. Po około 200 latach od wybudowania zakon nieco podupadł a po około kolejnym wieku spłonął. Szybko został odbudowany, wiele osób się chętnie zaangażowało w ten projekt bo dzięki temu dostawali 10 letnie rozgrzeszenie. Z tamtych czasów zachowały się piękne drzwi z rzeźbami św Michała Archanioła z mieczem i wagą do ważenia dusz, św Augustynem, Katarzyna oraz Janem Chrzcicielem z gronem winnym. Około 100 lat temu część ścian budowli odpadła. Odbudowane je jednak i dziś w wielu miejscach widać papę scalającą ściany. (tak mi się wydaje że ta papa nie pochodzi z XV wieku tylko z czasów nam bliższych). Wokół pięknych pozostałości po zakonie jest cmentarz, który wydaje się być wciąż w użyciu. Sporo nowych nagrobków, a jak odchodziliśmy to spotkaliśmy dwie osoby, które przyszły uporządkować czyjś nagrobek.
Wow, what a stunning find, thats one for my bucket list. Love the pictures, very impressive 🙂
thank you Ed. It’s a hidden gem indeed. Worth the trip. Highly recommend it!
O, syrenka, ja tam pojechałem specjalnie żeby ją zobaczyć. A bezręki Jezus w kącie stał tak samo.
specjalnie dla syrenki jechałeś? Mam nadzieję że nie rozczarowała Cię 😉
Specjalnie dla syrenki tam skręciłem 🙂
Syrenki mnie nigdy nie rozcarowały jeszcze 🙂
Jak zwykle ciekawie Kasiu! 🙂
dziękuję Angie
imponująca budowla robi wrażenie …pozdrawiam
Niezwykle malownicze ruiny. Brawo za odkrycie!
Dziękuję Pani Peonio i pozdrawiam
Marzę, żeby kiedyś odwiedzić te strony i “namacać” tę historię osobiście. Tylko coraz mniej mam czasu 🙁
Pani Peonio ja poczekam tu spokojnie na Panią 🙂
Piękne i ciekawe miejsca ostątnio odwiedzasz i nam pokazujesz. Chyba już tęsknię za Irlandią …
Odwiedzone jakiś czas temu Doroto. Wieczory się sługie zaczynają to wzięłam się trochę za porządkowanie zdjęć i przy okazji kilka wpisów. A za Irlandią tęsknić nie trudno. 🙂
I znowu ciekawie u Ciebie! Dzięki za fotki 😉 Można z Tobą zwiedzić całkiem spory kawałek świata!
dziękuję. W większości przypadków to mały kawałek świata – malutka Irlandia 🙂
Dzięki temu co pokazujesz, wcale nie wydaje mi się taka malutka 😉
Syrenka sliczna 🙂 Mnie się się podoba najbardziej, że część sklepienia się zachowała. Cmentarze na terenie ruin klasztorów są dość popularne – niektórzy sądzą, że stamtąd jest bliżej do nieba. W naszej wsi jest taka niepozorna ścianka, która stanowiła kiedyś ścianę maleńkiego kościółka, a gdy popadł on w ruinę, chowano tam niemowlęta, które zmarły bez chrztu. Obecnie jest to jedynie atrakcja turystyczna 🙂
Także bym tak chciała…
i z marzeń można zrobić konfitury….wystarczy dodać owoce i cukier 😉
Dziś ruiny, ale domyślam się jakie mocne wrażenie wywoływała w czasach swojej świetności.
to jest własnie fajne w irlandii…wyobraźnia ma tu nad czym pracować 🙂 (i nie tylko jesli chodzi o ruiny hehehe)
jakie to musiało być piękne zamczysko kiedyś – nawet teraz widać po tych szczątkach jaka to “koronkowa” budowla! Dodać kwiaty, szmer wody i słońce… cudowne!
ale to klasztor był więc chyba bardziej ascetycznie…bez kwiatów i koronek 😉
:o) koronki w sensie kamieni tak ułożonych, tych łuków etc czy to takie wydaje się delikatne, jak koronkowe :).
Bardzo ciekawy wpis. Zacheca do rewizyty tych regionow.