Tramore to piękna malutka nadmorska miejscowość położona na południowym wschodzie Irlandii w hrabstwie Waterford. Powinnam chyba dodać jeszcze, że na słonecznym południowym wschodzie jak to zazwyczaj określane jest przez tambylców: sunny southeast. Ja w niej spędziłam dwie noce trochę poza sezoenm bo późnym marcem, ale i tak w porównaniu do nadbałtyckich kurortów, tętniła życiem.
Miejscowość pełna kolorowych domków, rozsianych niemalże na każdym skrawku ziemi i na każdym klifie. Kolorowa jak z bajki lub książki dla dzieci. Bonusem ma być oczywiście piękna plaża i morze. Mnie jednak ujęła niebem i chmurami. Wyjątkowa ich różowość wyrażała się w tym, że tambylcza młodzież widząc, że robię niebu i chmurom zdjęcia, sama mnie zagadywała, mówiąc, że tak, widzą coś takiego po raz pierwszy oraz dodając, że nie, nie jest to typowy kolor nieba w tutejszych stronach. I do tego kształty chmur były przedziwne. Razem z młodzieżą próbowaliśmy te przedziwne kształty rozpoznać i nazwać – chyba wygrałam ja, rozpoznając i nazywając w jednej z chmur kijankę. (piąte zdjęcie – każdy widzi kijankę, prawdaż?)
Następnego ranka, niebo co prawda zmieniło kolor ale nie przestało zadziwiać i zachwycać.
A co z metalowcem powiecie? Ano to chyba nostalgia z czasów młodzieńczych, ale jak usłyszałam, że jest gdzieś w pobliżu wysoki i wart zobaczenia Metal Man chciałam go nieco bliżej poznać. Po dwóch stronach Tramore, niemal na krańcach klifów stoją trzy olbrzymie kolumny. Trzy z nich stoją sobie samotnie w miejscu zwanym Brownstown Head a kolejne trzy w miejscu zwanym Westown. Te jednakże nie są samotne gdyż na środkowej z nich stoi “Metal Man” – figura przedstawiająca żołnierza w służbie brytyjskiej marynarki. Metal Man został wzniesiony kilka lat po tym gdy brytyjski okręt Seahorse zatonął u wybrzeży Brownstown Head wraz z 360 osobami na pokładzie. Podobno w czasie sztormu Metal Man ostrzega statki przed niebezpieczeństwem rozbicia się o klify, podśpiewując taki wers: “Keep out, keep out, good ships from me, for I am the rock of misery.”
Kolumny z Metal Manem widać z daleka, ale niestety dość dużo czasu mi zajęło podjechanie w jego pobliże gdyż podejście do niego jest zabronione i dlatego żadnej wiodącej tam trasy nie widziałam. Znajdują się na terenie prywatnym, ogrodzonym płotem – klify i urwisko są niebezpieczne i nie zabezpieczone. Kluczyłam więc próbując podjechać tak blisko jak to możliwe. Niestety nie udało się zbyt blisko. Powiecie przez płot trzeba było skakać i ryzykować? Eeeeeee tam. Starzeję się…